Przytul siebie

Zapomniałeś kim jesteś?
Zamknąłeś się w postrzeganiu siebie jako człowieka o konkretnym imieniu i cechach.
Przywiązałeś się jak kulą u nogi do etykiet, które tworzą Twoją tożsamość.

Chcesz o sobie myśleć, że jesteś mały,
bo Twoje ego nie uniosłoby Prawdy.
Ugięłoby się pod nią,
a wraz z jego upadkiem otworzyłaby oczy kosmiczna, wielowymiarowa Istota, którą jesteś.

Tymczasem żyjesz sobie tutaj
i wierzysz w to, że coś jest z Tobą nie tak.
Jednocześnie starasz się ukryć swoje poczucie bycia niekompletnym.
Próbujesz sobie i innym udowodnić, że jesteś wartościowym człowiekiem.
Że zasługujesz na to co masz i może też na to, co chcesz mieć.

Ale wszystkie dziury, których się wstydzisz – to części Ciebie, które sam odrzuciłeś.
To, czego w sobie nie akceptujesz, czego nie chcesz widzieć.
To te wspomnienia, których nie chcesz pamiętać.

Wszystkie te dziury sprawiają Ci ból.
Ból odrzucenia.
Wszystkie te rany zadajesz sobie sam.

Więc jak masz czuć się szczęśliwy,
kiedy wciąż próbujesz udowodnić, że zasługujesz na to, żeby żyć?
Jak masz czuć się kochany,
kiedy odrzucasz choć najmniejszą część siebie?

Wszystko czego w sobie nie przyjmujesz – wypierasz.
A jeśli wypierasz, to tworzysz fałsz.

I wiesz co?
Im bardziej odwracasz od siebie wzrok,
im bardziej siebie nie akceptujesz,
im więcej części siebie odrzucasz –
tym bardziej siebie oszukujesz.
W tym większym fałszu żyjesz.
A w fałszu – ile byś nie szukał – nie znajdziesz sensu życia.

Fałsz jest przeciwieństwem Prawdy,
A Prawda to czysta miłość.

Otwórz więc swoje serce
na przyjęcie siebie w pełni.
Na przyjęcie wszystkich części, które odrzuciłeś.

Bo dopiero kiedy je przyjmiesz – poczujesz się ze sobą naprawdę dobrze.
Pokochasz siebie miłością bezwarunkową.

Przyjęcie to droga,
droga serca.

Kiedy wejdziesz na drogę serca,
każdy krok będzie krokiem w kierunku przyjęcia siebie
i w kierunku spełnienia.
Bo serce to Twoja wewnętrzna nawigacja,
Twoja intuicja.

A każdy krok w kierunku wskazanym przez serce to decyzja:
PRZYJMUJĘ.

Przyjmuję siebie takim, jaki jestem.
Przyjmuję tę chwilę taką, jaka jest.
Przyjmuję Prawdę.
Taka jest moja Prawda.

Nie odwracaj od siebie wzroku.
Droga przyjęcia to droga miłości.
Droga do pokochania siebie.

Boli mnie tu?
No boli, jak cholera.
Czemu boli?
Bo nie chcę tego widzieć. Nie chcę czuć bólu. Nie chcę patrzyć na źródło bólu.
Wypieram.
Więc boli bardziej.
Właśnie po to, żeby spojrzeć.
Żeby przyjąć.

Kiedy patrzysz prosto w źródło bólu – rozmiękczasz swoje serce.
Widzisz siebie na nowo. Z innej perspektywy.
I możesz siebie przytulić.

A kiedy przytulasz – przyjmujesz.
A kiedy przyjmujesz – wybierasz Prawdę.
Wybierając Prawdę – otwierasz się na miłość.
A miłość leczy wszystkie rany i wszystkie dziury.

Dodaj coś od siebie

Skomentuj